ZORRO
Serial "Zorro", wyprodukowany przez Studio Walta Disneya, po raz pierwszy pojawieł się na amerykańskich ekranach telewizorów 10 października 1957r. Już sama czołówka przykuwała uwagę: najpierw huk pioruna i w tle pojawiał się odziany w czarną pelerynę jeździec, powiewający kapeluszem z grzbietu stającego dęba karego konia. Dodatkowo w tle leciała piosenka (po amerykańsku rzecz jasna, której mało kto z nas rozumiał):
"W środku nocy, gdy jasno świeci księżyc w pełni, pojawia się jeździeć zwany Zorro. Odważny banita, kreśli Z swą szpadą, Z, które oznacza Zorro. Zorro, Zorro, lis przebiegły i wolny, Zorro, Zorro, który czyni znak Z, Zorro, Zorro, Zorro."
Osią serialu był młody dziedzic don Diego de la Vega, który po powrocie ze studiów w Hiszpanii do rodzinnej Kalifornii, przeciwstawia się skorumpowanej władzy, gnębiącej poddanych. Jego bronią staje się niezawodna szpada, którą tak dobrze władał jak i aktor wcielający się w główną rolę czyli Guy Williams. Mimo 40 lat miał doskonałe warunki fizyczne ale też był świetnym szermierzem oraz dobrym jeźdźcem. Pomimo iż wcześniej grał w jakiś filmach to rola w serialu "Zorro" przyniosła mu światową sławę oraz sukces.
Williamsowi partnerował aktor komediowy Henry Calvin, wcielający się w dobrodusznego, grubego sierżanta Garcię a także czarny charakter czyli Britt Lamond w roli okrutnego kapitana Monastario i Gene Sheldon wcielający się w niemego sługę Bernardo.
Serial był tak popularny, że Disney zaprosił głównych bohaterów w nim grających do swego parku rozrywki, gdzie dawali popis swoich umiejętności odgrywając przygotowane scenki ku uciesze publiczności.|
Do Polski serial ten trafił w latach 60-tych i był początkowo atrakcją programu dla dzieci i młodzieży: "Ekranu z bratkiem" by potem po jakimś czasie zagościć w kinie Teleranka.
Jak bardzo "Zorro" wpłynęło na psychikę dzieciaków w tamtych czasach można dowiedzieć się z fragmentu książki Małgosi Kalicińskiej "Fikołki na trzepaku":
"Kuba i ja bawiliśmy się, odkąd sięgnę pamięcią. Najpierw pluszakami.... potem mieliśmy wyimaginowane zwierzęta. Ja krowę, Kuba konia. Koń Kuby nazywał się Tornado, bo kuba miał w domu telewizor, a w środy leciał o szesnastej trzydzieści serial Zorro. Koniem Zorro był własnie Tornado.
WSZYSTKIE dzieci oglądały Zorro i nic dziwnego, że po podwórkach biegało takich zorrów, dużych i małych, bez liku. Kapelusze z czarnej tektury, wymodlone u ojców lub braci, oraz czarne peleryny, wymodlone u mam. Zdarzyło się, że opornej matce ginęła czarna halka lub satynowy fartuch. Nie chciała uszyć? To nie! Zorro sobie poradzi! A szpada? Krzaków było pod dostatkiem, brao się nóż albo starszego brata z nożem i była szpada".
Można byłoby rzec iż nie było wtedy dzieciaka, który nie wiedział kto to jest Zorro. Każdy odcinek obejrzany przed ekranem telewizorów był dokładnie analizowany później na podwórku z kolegami.
Produkcję tego serialu, pomimo ogromnej popularności, postanowiono zakończyć po 4 latach na 80-tym odcinku.