Powered by Spearhead Software Labs Joomla Facebook Like Button


 KAPITAN ŻBIK

kapitan żbik

Źródło: Bartek Koziczyński: "333 popkultowe rzeczy... PRL"
Bartosz Kurc: "Trzask Prask - wywiady z Mistrzami polskiego (i nie tylko) komiksu
Adam Rusek: "Leksykon polskich bohaterów i serii komiksowych"

kapitan żbik - pojazd milicji obywatelskiej

Milicja Obywatelska - ten organ władzy w latach 60-tych budził pewien strach. Ówczesna władza chciała jednak nieco złagodzić wizerunek milicji. Na polecenie szefa MO - gen. Tadeusza Pietrzaka, który chciał przybliżyć młodzieży wizerunek milicjanta oraz jego ciężką pracę, naczelnik Wydziału Komendy Głównej Mo, odpowiedzialny za współpracę z literatami i filmowcami - Władysław Krupka przygotował kilkadziesiąt scenariuszy przedstawiające pracę milicji. Powstał problem w jakiej formie wydawać te opowiadania. Krupka, przypomniał sobie sprawę z bazaru Różyckiego, gdzie spod lady można było dostać przedruki zagranicznych komiksów. "Pomyśleliśmy, że trzeba wydać polski komiks" - wspomina funkcjonariusz. Jednak słowo "komiks", który kojarzył się z zachodem zamieniono dla bezpieczeństwa na "kolorowe zeszyty".

Władysław Krupka - autor scenariuszy o kapitanie Żbiku
Władysław Krupka fot. Arek 1979

Główny bohater, ścigający przestępców był w stopniu kapitana. "Doszliśmy do wniosku, że dla bohatera, którego zamierzaliśmy powołać do życia, kapitan byłby najlepszym stopniem służbowym. To już bardzo przyzwoita szarża, a jednocześnie taki oficer może być jeszcze młody a już dojrzały." - wspomina Krupka.
Co do imienia to postanowiono nadać bohaterowi komiksu - Żbik, ponieważ było to zwierzę drapieżne a bohater historyjek obrazkowych, tak jak żbik, ścigał swoje ofiary. I tak powstał kapitan Jan Żbik.

kapitan żbik - komiks wyzwanie dla silniejszego
fragment komiksu "Wyzwanie dla silniejszego"

Ów kapitan mimo i był otoczony pięknymi kobietami to jakoś nie zwracał zbytnio na nie uwagi. Trudno o jakiś romans na boku kiedy trzeba zajmować się śledzeniem szpiegostwa przemysłowego, zakamuflowanych hitlerowców, szajki międzynarodowych przemytników innymi słowy w komiksach tych nie było czasu na miłość ani też na politykę - był tylko czysty kryminał.
Sam kapitan był obdarzony wybitną inteligencją, świetnie strzelał, nurkował, jeździł na nartach, znał sztuki walki, działał na krawędzi prawa. Prawie jak James Bond z tymże jak wspomina Władysław Krupka: "Postać Kapitana Żbika jest oryginalna i nie wzorowana na innych znanych postaciach, np. Bondzie. Wzoru na tę postać ie miałem. Osobowość Żbika była połączeniem cech wielu oficerów milicji, których osobiście znałem i z którymi, na co dzień współpracowałem."

kapitan żbik - pięć białych goździków
"Pięć białych goździków" z "Wieczoru Wrocławia"
scenariusz Władysław Krupka, rysunki Zbigniew Sobala

Pierwsze pojawienie się kapitana Żbika było 11 stycznia 1968 roku kiedy to na stronie popołudniówki "Wieczoru Wrocławia" ukazał się pierwszy odcinek "Pięciu białych goździków". Sprawa dotyczyła morderstwa handlarki biżuterią i dewizami na której ciele morderca położy tytułowe kwiaty. "Sprawa zamknięta. Sprawiedliwości stało się zadość" - tak sprawę podsumował po miesiącu kapitan milicji z Komendy Głównej. Mimo, iż nie pada tutaj jego nazwisko to i tak wiadomo, iż chodzi o Żbika.
Nazwisko Żbik pada w kolejnym komiksie, który ukazuje się w sierpniu 1968 roku, również drukowanego dla Wieczoru Wrocławia - a mianowicie "Dziękuję, kapitanie". Historia ta, po lekkiej modyfikacji pojawi się w późniejszych kolorowych zeszytach.

Kapitan Żbik - pierwszy zeszyt Ryzyko

Listopad oraz grudzień 1968 roku - pojawiają się kolorowe zeszyty z cyklu Ryzyko. Z tymże trzeci zeszyt z tej serii zaczęto sprzedawać w styczniu 1969 roku. Zgodnie z zapowiedziami, które pojawiały się na końcu zeszytu iż zeszyty będą pojawiać się co miesiąc, cztery zeszyty faktycznie tak się pojawiły. Potem w 1969 roku nastąpiły pewne trudności i pojawiły się dwie jednoodcinkowe historie. Również z kolejnymi zeszytami sprzedaż została przeniesiona z księgarń do kiosków z prasą. Było to korzystne finansowo dla Sportu i Turystyki (który odpowiadał za kolportaż tego komiksu) bowiem firma Ruch wykupowała od wydawnictwa cały nakład i odpadały w tym wypadku kwestie zwrotów.

kapitan żbik i jego rysownik Grzegorz Rosińskikapitan żbik i jego rysownik Bogusław Polchkapitan żbik i jego rysownik Jerzy Wróblewski
Od lewej: Grzegorz Rosiński, Bogusław Polch, Jerzy Wróblewski

Warto wspomnieć też o rysownikach, którzy przygotowywali rysunki do gotowych scenariuszy. W całym cyklu pojawiło się siedmiu rysowników. Czwórka z nich czyli Zbigniew Sobala, Jan Rocki, Mieczysław Wiśniewski oraz Andrzej Kamiński została zauważona bez echa. Ich rysunki nie wyróżniały się niczym szczególnym i po narysowaniu jednego czy dwóch komiksów "odpadali z gry". Warto wspomnieć o pozostałej - chyba wielkiej - trójce. Byli to Grzegorz Rosiński, Bogusław Polch (wtedy jeszcze Połch) oraz Jerzy Wróblewski.

kapitan żbik - diadem tamary kapitan żbik - spotkanie w kukerite kapitan żbik - gotycka komnata

Grzegorz Rosiński - twórca późniejszego Thorgala. Dla niego rysowanie Żbik był początkiem kariery artysty komiksowego. W komiksie tym Rosiński umiał uwzględnić w rysunku całą dynamikę. Zadebiutował zeszytem w 1968 roku Diadem Tamary i od razu podpadł cenzurze. "Wygrałem z nią (cenzurą - przyp. autora) bo Żbik jest bez czapki na okładce Diademu Tamary" - wspomina Rosiński - "Jak to funkcjonariusz bez czapki?" -pytano. Takie był stereotypy. "Chwileczkę, on wykonuje jakieś karate, dżudo z bandytą na mostku na kładce to przecież czapka a pewno mu spadła". I nie ma czapki, uparłem się."
W sumie Rosiński przygotowuje jedenaście zeszytów z przygodami Żbika. W pewnym momencie miał sporo zadań i czuł że temu nie podoła. Poprosił swego dobrego kolegę z klasy, Bogusława Polcha by pomógł mu w tej pracy.

kapitan żbik - złoty Mauritius kapitan żbik - pogoń za lwem kapitan żbik - niewygodny świadek

Polch zadebiutował w Żbiku albumem "Złoty mauritius", który ukazał się w 1970 roku. Do 1975 roku przygotował pięć zeszytów.
"Mój Żbik był bardziej wyrazisty. To nie był młodzieniec. Pewna drapieżność, grymasy twarzy, mars na czoel. W projektowaniu ubrań pomogły mi żurnale mody. Przebierałem Żbika, zmieniałem mu marynarki, koszule czy krawaty. Dopatrzono się wątków homoseksualnych u Żbika, uwaga - różowa koszula, długie baczki to według redakcji Sportu i Turystyki były dowody (śmiech). A on po prostu był eletantem." - wspomina Polch - "Po prostu byłem niepoorny, doprowadzałem swoje pomysły do reazlizacji wbrew niekompetencji redakcji. Po zeszycie "Niewygodny świadek" w wydawnictwie zwrócono mi uwagę, że mój Żbik wygląda jak alfons ... Więc pożegnałem się z wydawnictwem".

kapitan żbik - wyzwanie dla silniejszego kapitan żbik - kto zabił jacka kapitan żbik - jaskinia zbójców

Ostatnim z rysowników, który zajął się postacią kapitana Żbika był Jerzy Wróblewski. Postać Żbika rysunku Wróblewskiego kojarzy już chyba większość z nas. To za "kadencji" Wróblewskiego Żbik awansuje do stopnia Majora (zeszyt "Granatowa Cortina") a także żegna się z fanami ("Smutny finał") w styczniu 1982 roku.

kapitan żbik - fragment komiksu

"Drodzy moi przyjaciele ..." - tak się zaczynał list moralizatorski rozpoczynający od 10 zeszytu listy od Kapitana do jego najmłodszych przyjaciół. W każdym z takich listów Kapitan Żbik (naprawdę te listy pisał Władysław Krupka) starał się zachwalać zalety Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej oraz dawał porady dotyczące prawidłowego zachowania w danej sytuacji. W takim liście czytamy m.in.: "Czy jednak właściwe zachowanie ładu i porządku oraz zapewnienie bezpieczeństwa zależy jedynie od samej milicji? Nie. Pamiętajcie, że o to musi dbać całe społeczeństwo: - Wy, młodzi przyjaciele. Wasi koledzy, rodzeństwo i rodzice. Jednym słowem wszyscy, którym na sercu leży ta sprawa" (zeszyt Salto Śmierci).
"Otrzymywaliśmy tysiące listów od czytelników z różnych stron kraju, z różnych środowisk" - wspomina Krupka - "Otrzymywaliśmy wiele zdjęć, oświadczeń od dziewcząt. Proszono Żbika o spotkania, porady, jak rozwiązać problemy osobiste. Sygnalizowano Żbikowi zjawiska patologiczne i miejsca ich istnienia".
Przykład takiego listu. Pisze Paweł P. z Koszalina (przedruk z gazety poświęconej komiksowi o Kapitanie Żbiku): "Kolorowe zeszyty" zbieram od pierwszego numeru i dlatego jubileusz X-lecia przeżywam razem z Panem, albowiem przez te 10 lat pilnie śledziłem Pana pracę i już przed kilku laty postanowiłem, że podobnie jak Pan zostanę funkcjonariuszem MO i wiem, że muszę przede wszystkim skończyć szkołę średnią, a potem podjąć studia, ale zamiaru swego nie zmienię, ponieważ tkwię w nim już dziesiąty rok. Proszę przyjąć moje serdeczne gratulacje z okazji jubileuszu."

kapitan żbik - błękitna serpentyna kapitan żbik - błękitna serpentyna

Warto również wspomnieć co nieco o cenzurze bo i z czymś takim niektórym artystom przyszło się zmierzyć. Tutaj dostało się zeszytowi "Błękitna serpentyna" kiedy w wydaniu pierwszym dekolty tancerek były mocno odsłonięte. Wydanie drugie zaś już zamalowało ten rażący błąd. W zeszycie "Strzał przed północą", którego akcja rozwija się podczas żniw w pewnym gospodarstwie konsultant z Komendy Głównej przyczepił się do wyglądu komisariatu: "Już teraz na posterunkach nie ma barierek, chyba że przedwojenne (i nie telefon, a mała tzw. centrala telefoniczna)" lub "Po co 'Szczęść Boże' - lepiej np. 'Szczęść pracy'.

kapitan żbik - smutny finał - okładka kapitan żbik - smutny finał - fragment komiksu

Wszystko co miało swój początek musi mieć i swój koniec. I tak też było z tą serią. W styczniu 1982 roku zamiast kolejnego moralizowania w dziale "Drodzy przyjaciele" znalazł się list takiej treści: "... Dziś kiedy - zgodnie z decyzją moich przełożonych - przechodzę do innej odpowiedzialnej pracy chiałbym, żegnając się, podziękować Wam za sympatię, którą zawsze okazywaliście mnie i moim współpracownikom oraz wszystkim ludziom w niebieskich mundurach..... Jestem głęboko przekonany, że gdy - po krótkiej przerwie - Wydawnictwo wznosi wydawanie tej serii równie serdecznie jak mnie kiedyś przywitacie mojego następcę. Życzę mu powodzenia, a Wam, Drodzy Czytelnicy, wszystkiego najlepszego. Myślę, że i my będziemy mieli okazję spotkać się jeszcze nie raz."
Jakie były przyczyny zamknięcia serii? Krupka: "Mijał rok od wprowadzenia stanu wojennego. Całkowicie zmieniło się nastawienie dowództwa. Generał Tadeusz Beim, komendant MO, powiedział, że młodzież wcale nie musi kochać milicji. Musi ją szanować. Musi się jej bać. Zabrakło też po prostu na "Żbika" pieniędzy. Zakończenie druku wywołało duże zaskoczenie."
Cały nakład wszystkich - pięćdziesięciu trzech zeszytów osiągnął 11,56 miliona egzemplarzy czyli to był niewątpliwy sukces edytorski.

kapitan żbik - kim jest biała mewa kapitan żbik - i co dalej kapitanie kapitan żbik - wesoły finał

Mimo iż seria przygód kapitan Żbika skończyła się w 1982 roku to dopiero w dwadzieścia lat później, 2002 roku, w "Bezpłatnym Tygodniku Poznańskim" pojawił się 24-odcinkowy komiks "Gdzie jest Wybrzeże w Pourville", autorstwa Krupki, Polcha oraz Wojciecha Bema (grafika) w którym oficjalnie pojawił się Żbik (jako emerytowany pułkownik) prowadzący sprawę kradzieży obrazu Claude'a Moneta z poznańskiego muzeum. Kapitan w tej serii pojawia się sporadycznie ale tytułowe skrzypce gra w tym komiksie jego wnuk - Michał Maciej Żbik z Centralnego Biura Śledczego. Tenże sam wnuk pojawia się cztery lata później w komiksie autorstwa Władysława Krupki i Michała Śledzińskiego "Kim jest Biała Mewa". Niestety sprawa zawarta w tym komiksie nie została rozstrzygnięta bo planowane kolejne odcinki, mimo iż były wymyślone przez Krupkę nie zostały zrealizowane z powodu rezygnacji grafika i wycofania się wydawnictwa Mandragora z komiksowego rynku. Niemniej jednak w 2002 roku wydano jeszcze dwa zbiory krótkich opowieści poświęconych kapitanowi, wykonane przez młodych twórców jako wyraz pewnego hołdu najsłynniejszej postaci polskiego komiksu. Były to "I co dalej kapitanie" oraz "Wesoły finał".