Przeźrocza z bajkami do wyświetlania w domu!!
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Prawdziwe kino domowe
Nie pamiętam typu rzutnika - filmy przed wyświetlaniem nawijało się na taką ramkę z dwiema pokręcanymi szpulkami i ramke ta wsuwało się potem do "rzutnika właściwego".
Miałem sporo bajek -z tych co pamiętam to był "Mit o Heraklesie", "Trzej muszkieterowie", "Robinson Crusoe"....
Nie pamiętam typu rzutnika - filmy przed wyświetlaniem nawijało się na taką ramkę z dwiema pokręcanymi szpulkami i ramke ta wsuwało się potem do "rzutnika właściwego".
Miałem sporo bajek -z tych co pamiętam to był "Mit o Heraklesie", "Trzej muszkieterowie", "Robinson Crusoe"....
Ja miałam taką lornetkę, do której wkładało się slajdy (były podwójne, "oprawione" w tekturkę) i mozna było ogladać obrazki, tzn. widoki Leningradu. Do dziś zresztą gdzies to mam. Żadnej dźwigienki tam nie było, po prostu trzeba było każdorazowo włożyć nowy slajd.
Miałam też slajdy z jakąś bajką o misiach, były dużo większe, na dużej tekturce było chyba 6 czy 8 par tych slajdów. Niestety, sprzętu do ich oglądania nie miałam (zaginął gdzieś w pomroce dziejów), więc te karty słuzyły nam do zabawy w pociąg (slajdy były siedzeniami bądź przedziałami, w których umieszczaliśmy pionki). To tak a propos wątku kolejowego
Miałam też slajdy z jakąś bajką o misiach, były dużo większe, na dużej tekturce było chyba 6 czy 8 par tych slajdów. Niestety, sprzętu do ich oglądania nie miałam (zaginął gdzieś w pomroce dziejów), więc te karty słuzyły nam do zabawy w pociąg (slajdy były siedzeniami bądź przedziałami, w których umieszczaliśmy pionki). To tak a propos wątku kolejowego
Ja miałam taką lornetkę, do której wkładało się slajdy (były podwójne, "oprawione" w tekturkę) i mozna było ogladać obrazki, tzn. widoki Leningradu. Do dziś zresztą gdzies to mam. Żadnej dźwigienki tam nie było, po prostu trzeba było każdorazowo włożyć nowy slajd.
To cos podobnego ale chyba nie to. To moje bylo chyba produkcji NRD , te slajdy tez byly opakowane w tekturke w ksztalcie krazkow , slajdow bylo kilkanascie na jednym krazku i byly na zewnetrznej czesci , aby przesunac krazek i zmienic slajd trzeba bylo przesunac dzwigienke.
A moze zrobic zdjecie temu swojemu aparacikowi?
To cos podobnego ale chyba nie to. To moje bylo chyba produkcji NRD , te slajdy tez byly opakowane w tekturke w ksztalcie krazkow , slajdow bylo kilkanascie na jednym krazku i byly na zewnetrznej czesci , aby przesunac krazek i zmienic slajd trzeba bylo przesunac dzwigienke.
A moze zrobic zdjecie temu swojemu aparacikowi?
------------------------------------------------------juka pisze: Ja miałam taką lornetkę, do której wkładało się slajdy (były podwójne, "oprawione" w tekturkę) i mozna było ogladać obrazki, tzn. widoki Leningradu. Do dziś zresztą gdzies to mam. Żadnej dźwigienki tam nie było, po prostu trzeba było każdorazowo włożyć nowy slajd.
Juko, moja siostra miała taką! Pamiętam, że kiedy do niej przychodziłam, to oglądałam je za każdym razem. Leningrad miałam w jednym paluszku. Ta "lornetka" przypominała kalejdoskop, bo przykładało się ją do oka. Kształt miała takiego pudełeczka.
Robi, oczywiście że zrób
Elle, tę moją mama przywiozła z Leningradu. Rzeczywiście działała podobnie jak kalejdoskop, ale przykładało się ją do obu oczu, była w kształcie lornetki, stąd właśnie na każdej tekturce były podwójne slajdy. Tekturki były prostokatne, a na środku miały taką wypustkę - uchwyt, za który wyciagało się je i wkładało do tej lornetki. Na każdej tekturce było napisane, co przedstawia slajd - na pewno po rosyjsku i chyba jeszcze w jakimś języku, ale pewna nie jestem. Aha, slajdy miały dwie serie i były numerowane. Tyle razy je oglądałam, że rzeczywiście Leningrad był chyba najlepiej przeze mnie znanym miastem. Do dziś pamietam niektóre slajdy - Pałac Zimowy, wnetrza metra, mosty na Newie, ale pamietam też zdjęcia nie-zabytków, np. marynarza z dziewczyną na brzegu Newy, matkę z dzieckiem wchodzących do parku itp. Ech, chyba wybiorę się na poszukiwania do piwnicy, bo nie oglądałam tego ze 20 lat!
Elle, tę moją mama przywiozła z Leningradu. Rzeczywiście działała podobnie jak kalejdoskop, ale przykładało się ją do obu oczu, była w kształcie lornetki, stąd właśnie na każdej tekturce były podwójne slajdy. Tekturki były prostokatne, a na środku miały taką wypustkę - uchwyt, za który wyciagało się je i wkładało do tej lornetki. Na każdej tekturce było napisane, co przedstawia slajd - na pewno po rosyjsku i chyba jeszcze w jakimś języku, ale pewna nie jestem. Aha, slajdy miały dwie serie i były numerowane. Tyle razy je oglądałam, że rzeczywiście Leningrad był chyba najlepiej przeze mnie znanym miastem. Do dziś pamietam niektóre slajdy - Pałac Zimowy, wnetrza metra, mosty na Newie, ale pamietam też zdjęcia nie-zabytków, np. marynarza z dziewczyną na brzegu Newy, matkę z dzieckiem wchodzących do parku itp. Ech, chyba wybiorę się na poszukiwania do piwnicy, bo nie oglądałam tego ze 20 lat!
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Robi, oczywiście że zrób
Elle, tę moją mama przywiozła z Leningradu. Rzeczywiście działała podobnie jak kalejdoskop, ale przykładało się ją do obu oczu, była w kształcie lornetki, stąd właśnie na każdej tekturce były podwójne slajdy. Tekturki były prostokatne, a na środku miały taką wypustkę - uchwyt, za który wyciagało się je i wkładało do tej lornetki.
kurcze pieczone !! rzeczywiście coś takiego było, nawet nie wiedziałem że o tym pamiętam mam taką amnezję !!! już, już dosięgam pamięcią i nic !! wydaje mi się bardzo znajome i swojskie najprawdopodobniej to miałem, tylko ze czarna dziura w pamięci
do dzisiaj mam podobny przyrządzik do oglądania pojedynczych slajdów.
Elle, tę moją mama przywiozła z Leningradu. Rzeczywiście działała podobnie jak kalejdoskop, ale przykładało się ją do obu oczu, była w kształcie lornetki, stąd właśnie na każdej tekturce były podwójne slajdy. Tekturki były prostokatne, a na środku miały taką wypustkę - uchwyt, za który wyciagało się je i wkładało do tej lornetki.
kurcze pieczone !! rzeczywiście coś takiego było, nawet nie wiedziałem że o tym pamiętam mam taką amnezję !!! już, już dosięgam pamięcią i nic !! wydaje mi się bardzo znajome i swojskie najprawdopodobniej to miałem, tylko ze czarna dziura w pamięci
do dzisiaj mam podobny przyrządzik do oglądania pojedynczych slajdów.