Tak działał na przykład Zdzisław Beksiński, który był zafascynowany technologią komputerową i potrafił zaprząc ją do swojej twórczości. Ale też zżymał się, ze ludzie komentując jego komputerowe obrazy mówili "wiesz, fajne, szkoda tylko, ze to nie ty robiłeś, tylko komputer". Bo niektórym ludziom czasem się wydaje, ze do komputera się podchodzi i wpisuje np. "zrób twarz staruszka". A potem "nie nie taka, bardziej zmęczoną". Z kolei syn Tomasz stronił od komputerów i tego typu wynalazków. Bardzo mnie ciągnie twórczość obu Panów, lubię te mroczne, fantastyczne klimaty. Ostatnio wgłębiając się w teksty Tomasza odkryłem, że mam dość zbieżne z nim gusta - wampiry, horrory, dobra muza, Monty Python. Ciekawe, czy gdyby wstał z grobu i zobaczył co się dzieje na świecie jeszcze raz by nie chwycił za tabletki... Choć ja z komputera korzystam i dla przyjemności i pracuję na nim, to odżegnuję się od wszelkich nowinek jak smartfony.biały_delfin pisze: ja bym połączył nowoczesność (np. w sztuce), ale umiejętnie ją wykorzystując jako narzędzie dla samego zachwycania się technologią.
Technika to narzędzie i jako takie powinno tylko służyć. Jak dzięki skype możesz sobie urządzić w święta wirtualną imprezkę ze znajomymi, co siedzą za oceanem to fajnie . Jak tego samego używasz bo nie chce ci się d... podnieść by odwiedzić kogoś kto mieszka po drugiej stronie ulicy to już moim zdaniem jest coś nie tak. Co mnie naprawdę u niektórych przeraża, to uzależnienie od bycia pod siecią 24h na dobę. Nawet powstało już medyczne określenie nomofobia - lęk przed brakiem możliwości korzystania z telefonu komórkowego lub przed jego utratą. FOMO (fear of missing out) to strach przed przeoczeniem czegoś, co skutkuje przymusem ciągłego sprawdzania, co dzieje się w Internecie i na portalach społecznościowych. FOLO (od ang. fear of living offline) to z kolei lęk przed byciem offline. Przekłada się on na potrzebę błyskawicznego udostępniania w sieci zdjęć z codziennego życia. Paranoja. Chyba co poniektórych wypadałoby wysłać na, powiedzmy, 2 tygodnie odwyku, gdzieś w głuszę w Bieszczady. Albo lepiej w kraje Trzeciego Świata, żeby zobaczyli jak głupie są ich "problemy".