Pamiętacie ? Międzynarodowa Gra Dziecka (również Międzynarodowa Gra dla Dzieci ) - pierwszy łańcuszek, z jakim się zetknęłam. Dostawało się ją od znajomego, należało przepisać, chyba pięć razy (kalka szła w ruch ) i rozdać/rozesłać znajomym. Była tam między innymi lista (pięciorga) dzieci i ich adresów. Na pierwszy należało wysłać kartkę i zlikwidować, przenosząc drugi na pierwsze miejsce, trzeci na drugie itd, a na końcu dopisując swój. Potem miało się niby dostać kilkadziesiąt/set? kartek z całego świata. Nigdy nie dostałam żadnej, ale moja siostra tak - jedną, czy dwie. Zetknęliście się z tym ?
Potem jeszcze był Łańcuszek Szczęścia, czy jakoś tak, gdzie była cała lista informacji typu, że pan X nie wysłał i na drugi dzień poślizgnął się na skórce od banana, a pan Y, to nawet umarł itd. Dokładniej już nie pamiętam, o co w niej akurat chodziło. Na pewno trzeba było rozprowadzić i miało się mieć szczęście za ileś tam dni, ale nie wiem już, czy wpisywało się jakieś adresy, wysyłało kartki itp.
Międzynarodowa Gra Dziecka (i inne łańcuszki)
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Re: Międzynarodowa Gra Dziecka (i inne łańcuszki)
Zetknelem sie z tym w pierwszej polowie lat 80 . Trzeba bylo wyslac chyba 10 kartek z tym do roznych znajomych i kartke do pierwszego z listy. Pamietam ze nie dostalem zadnej kartki....
Po kilku latach lancuszek ten zostal zmodyfikowany i zamiast kartek wysylalo sie przekazem pieniadze. Tu roznica byla taka ze na adres pierwszego na liscie wysylalo sie najwieksza sume , na kolejnych stopniowo mniejsza. Tak wiec ten na dole listy mial tez szanse cos dostac.Bylo to niby takie perpetum mobile na zbicie fortuny. W tamtych latach ludzie byli naiwni i dawali sie w to latwo wciagnac na poczatku . Kase zebrali Ci co byli na gornych miejscach. Pamietam ze w mojej rodzinie ktos w to wszedl, chyba wujo. Dostal nawet jakies pieniadze ale chyba nawet nie zwrocilo mu sie to co wyslal.
Po kilku latach lancuszek ten zostal zmodyfikowany i zamiast kartek wysylalo sie przekazem pieniadze. Tu roznica byla taka ze na adres pierwszego na liscie wysylalo sie najwieksza sume , na kolejnych stopniowo mniejsza. Tak wiec ten na dole listy mial tez szanse cos dostac.Bylo to niby takie perpetum mobile na zbicie fortuny. W tamtych latach ludzie byli naiwni i dawali sie w to latwo wciagnac na poczatku . Kase zebrali Ci co byli na gornych miejscach. Pamietam ze w mojej rodzinie ktos w to wszedl, chyba wujo. Dostal nawet jakies pieniadze ale chyba nawet nie zwrocilo mu sie to co wyslal.
Re: Międzynarodowa Gra Dziecka (i inne łańcuszki)
O rany! Łańcuszki! Kiedyś nawet znalazłam jeden w kościele. Pamiętam, że trzeba było wysłać grę do 5 lub 10 osób znajomych, a do jakiejś tam osoby wysłać pocztówkę. I ja wysyłałam, ale sama nigdy się ani jednej pocztówki nie doczekałam. I tak jak pisze Robi, potem były też łańcuszki, w których wysyłało się pieniądze. To już były takie piramidki finansowe, które w przyszłości rozbudowały się do rozmiarów biznesu. Niktórzy potracili na nich majątek życia. Ktoś pewnie zyskał.
Natomiast pamiętam też łańcuszki (zresztą istnieją do dziś, tylko w mejlach), oryginalnie chyba tzw łańcuszki św. Antoniego, w których była mowa o tym, ze jak je wyślesz dalej do iluś osób, spotka cię szczęście, natomiast jak nie wyślesz w ciągu iluś tam dni, to spotka cię nieszczęście. Dalej następowało straszenie , co się komu stało, jak przetrzymał łańcuszek: ten a ten nie wysłał łańcuszka i po 3 miesiącach zmarła mu żona... ten a ten złamał nogę w dwóch miejscach itp. Widać że psycholstwo to nie takie nowe zjawisko
Natomiast pamiętam też łańcuszki (zresztą istnieją do dziś, tylko w mejlach), oryginalnie chyba tzw łańcuszki św. Antoniego, w których była mowa o tym, ze jak je wyślesz dalej do iluś osób, spotka cię szczęście, natomiast jak nie wyślesz w ciągu iluś tam dni, to spotka cię nieszczęście. Dalej następowało straszenie , co się komu stało, jak przetrzymał łańcuszek: ten a ten nie wysłał łańcuszka i po 3 miesiącach zmarła mu żona... ten a ten złamał nogę w dwóch miejscach itp. Widać że psycholstwo to nie takie nowe zjawisko
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
- Syriusz Falcon
- Posty: 611
- Rejestracja: 16 lut 2010, o 19:42
- Kontakt:
Re: Międzynarodowa Gra Dziecka (i inne łańcuszki)
Ja mam wrażenie że to teraz ludzie są bardziej naiwni . W dobie sms-ów mnóstwo ludzi daje się nabierać . Dawne łańcuszki właściwie to była zabawa i niewiele można było zbyt wiele stracić , nawet jak się „zainwestowało” . A teraz szkoda gadać nabierają ludzi czasami za ogromne pieniądze .
Nigdy nie można być pewnym , co w naszej pamięci jest ważne.
Re: Międzynarodowa Gra Dziecka (i inne łańcuszki)
Ostatnio przypomniał mi się jeszcze jeden łańcuszek, taki na słodko . Dostawało się od kogoś jakiś taki niby zaczyn na ciasto. Należało go chyba trochę potrzymać, a następnie z części upiec ciasto (załączony był przepis), a część przekazać kolejnej osobie. Zetknęliście się z czymś takim ?
Re: Międzynarodowa Gra Dziecka (i inne łańcuszki)
Kamila, to był tzw. clebek turecki. Przypominał trochę piernik i doskonale smakował z miodem.
Zderzyłem się z tym ok. 1993 roku.
Dostawało się od kogoś zakwas. Pewną jego część się odkładało, a z reszty piekło chlebek. Potem do odłożonego zakwasu dodawało się mąkę i coś tam jeszcze, żeby przefermentowało. Po jakichś dwóch dniach powstawał nowy zakwas. Dzieliło się go na trzy części - jedną należało zostawić dla siebie (żeby upiec kolejny), a pozostałe dwie podarować znajomym.
Po jakichś dwóch tygodniach skończyli nam się znajomi do obdarowania, a chlebkowa epidemia opanowała połowę Gdańska
Zderzyłem się z tym ok. 1993 roku.
Dostawało się od kogoś zakwas. Pewną jego część się odkładało, a z reszty piekło chlebek. Potem do odłożonego zakwasu dodawało się mąkę i coś tam jeszcze, żeby przefermentowało. Po jakichś dwóch dniach powstawał nowy zakwas. Dzieliło się go na trzy części - jedną należało zostawić dla siebie (żeby upiec kolejny), a pozostałe dwie podarować znajomym.
Po jakichś dwóch tygodniach skończyli nam się znajomi do obdarowania, a chlebkowa epidemia opanowała połowę Gdańska
- Doctor_Who
- Posty: 929
- Rejestracja: 29 lis 2011, o 18:01
- Lokalizacja: Gdzieś w czasoprzestrzeni ;)
Re: Międzynarodowa Gra Dziecka (i inne łańcuszki)
Ja znam to ciasto pod nazwą Herman, a może chodzi o dwa zupełnie inne ciasta?Dostawało się od kogoś zakwas. Pewną jego część się odkładało, a z reszty piekło chlebek. Potem do odłożonego zakwasu dodawało się mąkę i coś tam jeszcze, żeby przefermentowało. Po jakichś dwóch dniach powstawał nowy zakwas.
Przepis był podawany w charakterystyczny, prawie magiczny sposób np. ''dzień trzeci - Herman głodny. Karmić dodając mąkę (...)'' itp.Hermanowi nie wolno było przeszkadzać, bo się zapadł i nie rósł.
Miałem to raz na chacie w okolicach Bożego Narodzenia.
''Dobrym ludziom'' trzeba było go podać, ''dobrym ludziom''...Dzieliło się go na trzy części - jedną należało zostawić dla siebie (żeby upiec kolejny), a pozostałe dwie podarować znajomym.
"Niebezpiecznie jest opierać wielkość swą na ujemnej wartości swych nieprzyjaciół." - Stanisław Ignacy Witkiewicz.
Re: Międzynarodowa Gra Dziecka (i inne łańcuszki)
Tak, pamiętam, było coś takiego Super to było
___________________________________
https://jawacontrol.pl/oferta/bramki/sensoryczne/
___________________________________
https://jawacontrol.pl/oferta/bramki/sensoryczne/