Bajki rozdzierająco smutne ...
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Re: Bajki rozdzierająco smutne ...
Bajki Andersena przeważnie miały smutne zakończenie. Pamiętam jakąś o ptaszku i jakiejś roślince. I skończyło się tak, że ptaszek został złapany do klatki, gdzie zmarł z rozpaczy, a roślina wyrzucona na drogę. Czerwony kapturek według Grimmów kończył się na zjedzeniu przez wilka.
- Doctor_Who
- Posty: 929
- Rejestracja: 29 lis 2011, o 18:01
- Lokalizacja: Gdzieś w czasoprzestrzeni ;)
Re: Bajki rozdzierająco smutne ...
To była "Stokrotka":qba83 pisze:Bajki Andersena przeważnie miały smutne zakończenie. Pamiętam jakąś o ptaszku i jakiejś roślince. I skończyło się tak, że ptaszek został złapany do klatki, gdzie zmarł z rozpaczy, a roślina wyrzucona na drogę.
http://basnie.republika.pl/stokrotka.htm
"Niebezpiecznie jest opierać wielkość swą na ujemnej wartości swych nieprzyjaciół." - Stanisław Ignacy Witkiewicz.
Re: Bajki rozdzierająco smutne ...
No, właśnie wyleciało mi, jaka to była roślina.Doctor_Who pisze:To była "Stokrotka":qba83 pisze:Bajki Andersena przeważnie miały smutne zakończenie. Pamiętam jakąś o ptaszku i jakiejś roślince. I skończyło się tak, że ptaszek został złapany do klatki, gdzie zmarł z rozpaczy, a roślina wyrzucona na drogę.
http://basnie.republika.pl/stokrotka.htm
-
- Posty: 292
- Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10
Re: Bajki rozdzierająco smutne ...
Po kilku latach odświeżę. Kocham zwierzęta, zwłaszcza koty i konie. I o koniach właśnie parę słów. Bardzo przeżywam zawsze (i nie chcę oglądać więcej) dwie sceny: z filmu "Niekończąca się historia" gdy głównej bohaterki koń jest wciągany przez jakieś bagno (filmu nie widziałem, to scena zapamiętana z teledysku Limahla) oraz z filmu "Pan Wołodyjowski" gdy pod koniem Basi załamuje się lód i zwierzę tonie. Dobrze, że to tylko filmy (choć niewykluczone, że w starym polskim filmie faktycznie utopiono konia - standard "podczas realizacji filmu nie ucierpiało żadne zwierzę" jest chyba dużo późniejszy i dotarł do nas z Zachodu).
-
- Posty: 134
- Rejestracja: 14 lis 2006, o 13:13
Re: Bajki rozdzierająco smutne ...
Tylko czy "Pana Wołodyjowskiego" można uznać za bajkę, a tym bardziej bajkę rozdzierająco smutną? Choć niewątpliwie kończy się smutno - śmiercią Wołodyjowskiego.
Na marginesie, rozdzierająco smutne było dla mnie przed laty, gdy byłem małolatem, zakończenie "Winnetou" - zarówno książki jak i trzyczęściowego filmu. Naprawdę przeżywałem jak Winnetou umierał. Tylko znowu, czy można uznać "Winnetou" za bajkę? Jak się ktoś uprze ...
Na marginesie, rozdzierająco smutne było dla mnie przed laty, gdy byłem małolatem, zakończenie "Winnetou" - zarówno książki jak i trzyczęściowego filmu. Naprawdę przeżywałem jak Winnetou umierał. Tylko znowu, czy można uznać "Winnetou" za bajkę? Jak się ktoś uprze ...
Re: Bajki rozdzierająco smutne ...
W Niekończącej się opowieści głównymi bohaterami byli dwaj chłopcy - Bastian j Attreyu. Koń należał do tego drugiego, choć on wyglądał trochę jak dziewczyna. W jakimś filmie Wajdy naprawdę zabito konia ( spadł ze skały, podobno miał trafić do rzeźni) a w Wołodyjowskim koń chyba utonął, ale nie było to zamierzone, tylko wypadek przy pracy.Geo Dutour pisze: ↑13 wrz 2021, o 17:34Po kilku latach odświeżę. Kocham zwierzęta, zwłaszcza koty i konie. I o koniach właśnie parę słów. Bardzo przeżywam zawsze (i nie chcę oglądać więcej) dwie sceny: z filmu "Niekończąca się historia" gdy głównej bohaterki koń jest wciągany przez jakieś bagno (filmu nie widziałem, to scena zapamiętana z teledysku Limahla) oraz z filmu "Pan Wołodyjowski" gdy pod koniem Basi załamuje się lód i zwierzę tonie. Dobrze, że to tylko filmy (choć niewykluczone, że w starym polskim filmie faktycznie utopiono konia - standard "podczas realizacji filmu nie ucierpiało żadne zwierzę" jest chyba dużo późniejszy i dotarł do nas z Zachodu).
-
- Posty: 134
- Rejestracja: 14 lis 2006, o 13:13
Re: Bajki rozdzierająco smutne ...
Koniowi nic się nie stało,ale dublerowi Magdaleny Zawadzkiej i owszem.
Oto fragment książki Barbary Wachowicz "Filmowe przygody małego rycerza" - opowiada Andrzej Osadziński, zajmujący się na planie filmu układem jazd konnych(także w obsadzie aktorskiej filmu, jako jeden z podkomendnych Wołodyjowskiego w Chreptiowie):
- Miejsce topieli wybrano w starym korycie Pilicy, koło tuwimowskiego Inowłodza. W miejscu gdzie lód powinien się załamać pod ciężarem konia, podcięto go. Zjechaliśmy się na planie 13 marca zaopatrzeni w liny do ewentualnego wyciągania topielców, karetkę pogotowia z lekarzem oraz dwóch płetwonurków. Baśkę na ochotnika miał dublować młody, szczupły i niewielkiego wzrostu masztalerz Staszek Antoszak. Do tej niebezpiecznej sceny wyznaczyłem mało wartościowego wałacha Moskita. Nastrój był dość ponury, zimno przejmujące i wilgotne. Mnie dodatkowo deprymowała jeszcze trzynastka, której to cyfry nie miłuję od lat. Przed samym startem kładę Staśkowi do głowy, żeby jechał średnim galopem. Boję się wolnego tempa, które może spowodować przewrócenie się konia z jeźdźcem na grzbiet. Woda głęboka na dwa metry!
- Wszystko gotowe. Jazda! Warkot włączonych kamer momentalnie zostaje zagłuszony prze tętent konia. Chłopak stracił głowę, pruje na cały gaz. Już przerębel. Skok. Koń w locie odbija się zadnimi nogami o podcięty lód i siłą rozpędu przelatuje na drugą stronę przerębli, potyka się leci na pysk. Staszek spada jadąc poślizgiem po okropnie chropawym lodzie. Ujęcie naturalnie trzeba powtarzać.
- Po godzinnym odpoczynku następna próba. Tym razem koń nie wykazuje najmniejszej ochoty do zażycia zimnej kąpieli. Ale ostatni skok wypada idealnie. Lód się łamie - koń znika pod wodą. Dubler wyskakuje, siada na lodzie i ... z powrotem spada w przerębel, w momencie kiedy wyskakuje koń. Podbiegli płetwonurkowie. Wyciągają Staszka z wody. Niestety! Ze złamaną noga. Biedne konisko, ratując swoje życie przy wyskakiwaniu z wody uderzyło zadem jeźdźca. Karetka pogotowia natychmiast odwozi Staszka do szpitala. Moskita wsadziliśmy do ciepłego samochodu, gdzie rozgrzewające nacieranie oraz stos koców wróciły mu szybko dobre samopoczucie.
- Żal mi było Staszka serdecznie. Za chwilę z dużym współczuciem patrzyłem też na prawdziwą Basię - Magdę Zawadzką, którą zanurzono po szyję w lodowatej wodzie. Musiała przejąć rolę swojego dublera.
Re: Bajki rozdzierająco smutne ...
W "Popiołach" Wajdy jest scena gdzie koń naprawdę ginie ...