Artykuly spozywcze z dawnych lat
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Robi dawkuj w mniejszej ilości, bo kolorowy zawrót głowy.
Pamiętam oczywiście Rosavit, i jeszcze Herbavit (z gałązką jarzębiny)
- Imbir w tym ciemnoróżowym opakowaniu
-Oranżada wyborowa - mój ulubiony drink w PRL-u. Przez jakiś czas tata codziennie rano miał przykazane wrócić z zakupów z dwiema butelkami oranżady.
- Kakao
- Herbata Madras.
Pamiętam oczywiście Rosavit, i jeszcze Herbavit (z gałązką jarzębiny)
- Imbir w tym ciemnoróżowym opakowaniu
-Oranżada wyborowa - mój ulubiony drink w PRL-u. Przez jakiś czas tata codziennie rano miał przykazane wrócić z zakupów z dwiema butelkami oranżady.
- Kakao
- Herbata Madras.
Ale zrobiło się kolorowo . Większość z tych rzeczy pamiętam lub kojarzę. Ta szynka w konserwie to raczej była dostępna w Pewexach, najlepsze są musztardówki, co niektórzy w tamtych czasach uzupełniali nimi braki w zastawie stołowej , no i te zatyczki do butelek na mleko, prawie zapomniałem, że takie coś było w użyciu. Oglądając te zdjęcia przypomniałem sobie o nutelli z Pewexu, którą dostawałem od cioci i kupowanym tamże kakao w proszku. Z puszek po landrynkach to mam w domu identyczną, jak ta tutaj: http://kultowa.korbatz.com/landrynkipudelko.jpg .
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Pamiętam kakao w puszce, chyba tez inkę tą "negritę" , te butelki, oczywiście plstaikowe zamknięcia do butelki po mleku, a pamiętacie wieczka z cienkiej aluminiowej folii ? no i same butelki na mleko ?
szynkę "Krakus" (z angielskimi napisami - wszystko szło na eksport, a w kraju i tak była bieda, ale to temat na inne forum)
szynkę "Krakus" (z angielskimi napisami - wszystko szło na eksport, a w kraju i tak była bieda, ale to temat na inne forum)
W takiej puszce,co mial Eryk moja mama trzymala walki do trwalej.Nie wiedzialam,ze to puszka po landrynkach.Pamietam Inke w puszce,kakao,Rosavit( byl pyszny),herbate Madras,oranzade,przyprawy,worek na mleko.Ciekawe,czy w calym kraju worki byly takie same.My mielismy w Gdyni mleczarnie i mleko z tamtad bylo wlasnie w takich workach z krówka.Pamietam ,ze kiedys byl turniej miast w telewizji i nasza mleczarnia wygrala,bylam wtedy bardzo dumna ze swego miasta.A mycie i wystawianie butelek na mleko,to byl mój obowiazek.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
Ano właśnie z tymi kapslami to się zmieniało. Zielony miał chyba kefir, niebieski maślanka, a śmietana pomarańczowy (ta rzadka), natomiast śmietana kremowa (najlepsza, używana do wyrobu kremów do tortów, osiągalna za wczesnego Gierka) miała kapsle złote. Potem złoty kapsel miało mleko o zawartości tłuszczu 3,2% w odróżnieniu od zwykłego 2% ze srebrnym kapslem. Potem się to wszystko wymieszało, pojawiły się jakieś kapsle z paskami, w szachownicę. W latach najgłębszego kryzysu te kapsle robili jak leci. Najłatwiej było produkować białe do zwykłego mleka, bo wtedy wystarczyło aluminiową folię odwrócić i zawsze na wierzchu był srebrny. Chyba też dużo zależało od tego jakie zapasy folii miały różne zakłądy mleczarskie. Wtedy to już się takie cuda działy, że np serki homogenizowane miały kolorowe aluminiowe wieczko z napisem "smak truskawkowy" albo "waniliowy", a na cenie pisało" "serek homogenizowany zwykły, opakowanie zastępcze". Te serki czasem ratowały zycie w akademikach, kiedy pieniądze się rozeszły. Wystarczyło dodać trochę soli i papryki w proszku, albo pieprzu i był fajny dodatek do chleba.mutant pisze:Po namyśle stwierdzam, że zielone "kapselki" miał chyba kefir lub kwaśna śmietana, a normalna śmietana kto wie, czy nie właśnie złote.
A co do odrzutów z wyrobu kapsli to resztki taśm z wykrojonymi krążkami na kapsle służyły do dekoracji sal na zabawy, studniówki itp. imprezy.
Skoro jesteśmy przy mlecznych wyrobach, był jeszcze jogurt owocowy, sprzedawany w plastikowych, cienkich sześciennych kubeczkach. Stanowił mieszaninę kwaśnego mleka, dżemu wieloowocowego, wody i cukru w proporcjach umożliwiających bezproblemowe wydobycie go z owego kubeczka przez dziurkę w wieczku. Nawet był niezły w konsumpcji .
Tutaj znalazłem ów jogurt, 1 min.54 sek. filmiku: http://pl.youtube.com/watch?v=znhX0C8nUGc
Tutaj znalazłem ów jogurt, 1 min.54 sek. filmiku: http://pl.youtube.com/watch?v=znhX0C8nUGc
Jogurt owocowy w kubeczkach (tak samo jak kefir w kubeczkach) to już wg mnie lata osiemdziesiąte. To takie same kubeczki jak z serkiem homogenizowanym. Różniły się wieczkiem (jogurt owocowy miał chyba jakąś truskawkę na wierzchniej folii). Często go piłem, do czasu kiedy w jednym znalazłem utopioną osę. Natomiast kefir (biało-zielone wieczko z krową) charakteryzował sie tym, ze był napęczniały jak balon i trzeba było sztuki, żeby przy otwieraniu się nie popaćkać wytryskającym strumieniem.Eryk75 pisze:Skoro jesteśmy przy mlecznych wyrobach, był jeszcze jogurt owocowy, sprzedawany w plastikowych, cienkich sześciennych kubeczkach. Stanowił mieszaninę kwaśnego mleka, dżemu wieloowocowego, wody i cukru w proporcjach umożliwiających bezproblemowe wydobycie go z owego kubeczka przez dziurkę w wieczku. Nawet był niezły w konsumpcji .